wtorek, 29 stycznia 2013

Szok i przerażenie :-P

nici: Aida 10 multicolor + Ariadna 
czółenko
wzory: 
serwetka - Tatting Lace Accessories 
(tytuł to same krzaczki, jedyne co jest napisane na okładce to kukka tatting)
 (jak ktoś wie, kto może być autorem wzoru to chętnie dopiszę)

Prezencik dla Mamy MK (dałam szansę kordonkowi Ariadny, o którym pisałam w tym miejscu i wykonałam z niego łuczki (do tego się nadaje)).

Od niedawna zaczęłam interesować się pracą w branży pasmanteryjnej. Być może coś z tego będzie, ale na razie jeszcze nie chcę zapeszać. W każdym razie dzisiaj wybrałam się w "teren" w celu pooglądania cen i wyposażenia pasmanterii, a przy okazji planowałam zakup Aidy, bo praktycznie skończyły mi się nici do frywolitek. Pojechałam więc do centrum Poznania z notesikiem i ołówkiem w ręce. Chciałam pospisywać sobie ceny i je porównać - nawet jakby nic nie wyszło z tej pracy, wiedziałabym która pasmanteria jest najtańsza i do której najbardziej opłaca mi się jechać (bo ode mnie do centrum jest kawałek drogi). Pierwsza pasmanteria, którą odwiedziłam, znajduje się na Alejach Marcinkowskiego i jest dość znana. To właśnie tam chciałam zakupić Aidę, bo pamiętałam, że kiedyś udało mi się ją dostać w wersji multicolor. Weszłam do sklepu, zaczęłam się rozglądać i powoli spisywać to, co mnie interesowało. Kiedy podeszłam do kordonków odezwał się pracownik, a może nawet kierownik sklepu:
- Mogę wiedzieć w jakim celu Pani spisuje ceny?
- Zamierzam sprzedawać swoje prace i w związku z tym szukam pasmanterii z najtańszymi produktami.
Wtedy otrzymałam odpowiedź jakiej się kompletnie nie spodziewałam:
- Ale ja sobie nie życzę żeby pani spisywała ceny!
- No dobrze, ale to jest chyba jedyny sposób, żebym mogła wybrać pasmanterię - powiedziałam.
- Nie życzę sobie i tyle - odpowiedział sprzedawca.
- Dziękuję w takim razie za zakupy...
No i tak, nie udało mi się nawet kupić nici do frywolitek. Nie wiem, dlaczego wyjątkowo miły Pan nie pozwolił mi spisać cen - w końcu wiele pasmanterii ogłasza swoje cenniki nawet w Internecie. Cieszę się, że nie dostałam nakazu natychmiastowego zapomnienia o cenach, które zdążyłam zauważyć... 
Dziwi mnie ta cała sytuacja, gdyż w sklepach innych branż - na przykład budowlanej można otrzymać cennik całego asortymentu łącznie z uwzględnieniem rabatów. A tu - w tej konkretnej pasmanterii, ale też i w pozostałych, które dzisiaj odwiedziłam, czułam się co najmniej jak intruz, który musi zdobyć jakieś nielegalne informacje. Zresztą zauważyłam, że w wielu pasmanteriach ceny produktów nie są jawne - wiedzę o danym produkcie można uzyskać dopiero po rozmowie ze sprzedawcą. 

A czy Wy macie jakieś uwagi odnośnie pasmanterii? Co Was drażni podczas zakupów? Dla mnie pasmanteria jest właściwie drugim najważniejszym sklepem zaraz po spożywczym, a wybieranie włóczek stanowi ważną część mojego hobby jakim jest rękodzieło. Niestety, nie znalazłam jeszcze w Poznaniu takiej pasmanterii, w której zakupy byłyby tylko przyjemnością (no może poza sklepem Zamotane, kiedy jeszcze istniał w Poznaniu). 

23 komentarze :

  1. Jeśli chodzi o zakupy pasmanteryjne ja rozgrywam to w ten sposób: idę do pasmanterii, macam sobie to co można pomacać, pytam o ceny, kupuję jedną sztukę bądź jeden kłębuszek a następnie zaglądam na allegro i kontynuuję zakupy :) Po dużo niższej cenie :)

    Co do poczucia bycia intruzem w pasmanterii - mam to samo wrażenie. Brakuje mi pasmanterii samoobsługowych, w których idę i sobie wybieram a płacę przy kasie. Wtedy jak w supermarkecie, można wszystko pomacać, poczytać na spokojnie... A w tradycyjnej pasmanterii zawsze jakiś żandarm stoi i pilnuje porządku...

    A frywolitki śliczne, sama muszę się nauczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... Ja na początku chodziłam do jednej pasmanterii i nie odczułam nic takiego, macałam sobie i panie mi pokazywały bez problemu to co chciałam, chodziłam do takiej mało znanej, może takich trzeba szukać?... Teraz kupuje cały czas na allegro bo taniej, ale to chyba nikogo nie dziwi :PP

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany, jakieś dziwne zasady ten ktoś wprowadził. Ja swojego czasu w kilku sklepach z różnym asortymentem spisywalam ceny - czasy zamierzchłe, kiedy to jeszcze paragony nie we wszystkich sklepch były, a zakupy dla Babci robiłam i jakoś nikt mi uwagi nie zwracał. A w Danii kilka razy spisywałam ceny, bo w mojej pasmanterii nie moge płacić kartą, więc żeby się przygotować na zakupy, spisałam sobie co ważniejsze ceny, jeszcze Pani mi pomagała posegregować jakoś mój spis: wg cen, a nie wg rodzajów włóczek, więc mam taki spis jakie włóczki są do 20 kr, jakie do 30 itd. A dodatkowo, jak kupiłam kiedyś włóczkę i nie byłam pewna czy będzie odpowiednia to Panii mi ładnie zdjęła banderole i powiedziała, że jeśli nie przetnę włóczki to nawet jakbym caly motek przerobiła, to mogę zwrócić! Często w tej pasmanteri można kupić na wyprzedaży takie wypróbowane włóczki - co jest nie lada gratką, bo można naprawdę kupić za grosze bardzo fajne włóczki. To dobry sposób na to by każdy dobrze czuł się w tej pasmanterii, chętnie tam wracał, zawsze można z Panią pogadać i pochwalić sie robótkami :) Mam nadzieje, że znajdziesz sobie dobra pasmanterię :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli szukacie takiego supermarketu o jakim wspomniała evella, to polecam Polimex, w Poznaniu chyba też jest, byłaś tam kiedyś Efa?. W Łodzi jest to duża hurtownia gdzie chodze sobie z koszyczkiem jak w markecie, obsługa miła i kompetentna. Mogę wszystkiego dotknąc, zastanowić się, owszem niektóre produkty trzeba kupić jak to w hurtowni w paczce, ale jak się dużo robi to i tak kupuje się tego wszystkiego więcej. Uwielbiam tam wielką ścianę tasiemek ( olbrzymią ścianę) gdzie kolory sa w olbrzymiej ilości np. samych czerownych jest chyba z 50 ( różnią sie grubością, odcieniami itp), mnóstwo dodatków. Jest też sklep nternetowy ale z niego nigdy nie korzystałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za podpowiedź! Faktycznie Polimex jest w Poznaniu :)

      Usuń
  5. Prezencik dla mamy bardzo ładny zrobiłaś! Co do pasmanterii to mam u siebie taką jedną , fajną, z właścicielką pogadam o robótkach , bo ona też robi, ale wszystkiego nie ma , bo ludziska nie kupują bo małe miasto! W internecie i owszem jest dużo, ale nie zawsze tanio, chyba, że się kupuje dużo to zwracają się koszty przesyłki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pan pewnie myślał,że jesteś z konkurencji. Mnie wkurza to,że moich nici (zefir 10) nie moge normalnie kupić w pasmanterii tylko muisze zamawiać. Sprzedawczyni nigdy nie ma ich na stanie:( a prezencik bardzo ładny:)

    OdpowiedzUsuń
  7. W pasmanteriach na naszym terenie to człowiek czasami czuje się jak ufoludek, gdy zapyta o konkretną włóczkę czy kordonek. Z cennikiem też różnie bywa, a w jednej pasmanterii to nawet spotkałam się z tym, że w ciągu tygodnia, kiedy kupowałam cekiny za wypakowane po brzegi pudełeczko zapłaciłam 2,6 zł, a koleżanka pod koniec tygodnia w tej samej pasmanterii dokupowała mi te same cekiny i chociaż cena się nie zmieniła to ich ilość w pudełeczku już znacznie i nie było to nawet połowę zawartości. Dlatego przerzuciłam się z większymi zakupami na internet i lubię zamotane.pl. Nawet telefonicznie późnym wieczorem można u bardzo sympatycznej właścicieli uzyskać informacje na interesujący cię towar. Polecam. Prezenciki wspaniałe!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pytanie, czego ten pan tak naprawdę się obawia. Mamy wolny kraj, wolny rynek i zasadę "klient nasz pan".
    Jest w mojej wiosce taka sklepikarka, która od chyba dwudziestu lat prowadzi jeden z dwóch sklepów w wiosce. Wioska niemała, ale i tak praktycznie wszyscy się znają. W większym, należącym do małej powiatowej sieci sklepie (w dodatku markeciku, żadne heronimo martins) jest taniej (a w dodatku rzadziej trafiają się nieświeże produkty nieprzetworzone). Prawo rynku jest nieubłagane, a ludzie liczyć potrafią - więc częściej kupują w tym większym sklepie. Ale z drugiej strony sklep tej kobiety ma większy asortyment (więcej art. przemysłowych), bywa otwarty w święta itd., więc czasem i tam trzeba się wybrać po żarówkę czy kredki dla dziecka. A wtedy pani (jeśli akurat sama obsługuje) potrafi takiego klienta przywitać słowami: "O proszę, normalnie to się chodzi TAM, a do mnie trafia dopiero, jak czegoś TAM nie ma". "No ba!", chciałoby się rzec. Kobiecina doprowadziła do sytuacji, w której naprawdę chodzi się do niej z przymusu, bo gdyby człowiek miał alternatywę, to by się po prostu odwrócił na pięcie za taki tekst. Hasło o solidarności z polskim biznesem jest nietrafione, bo właściciele obu sklepów są Polakami i tak samo zaczynali. Tylko tamten chce i potrafi się rozwijać i ma dziś przynajmniej kilka marketów w powiecie, a nasza pani od lat kisi się u siebie. Jeśli jej dobrze, niech nie narzeka. Jeśli źle, niech sobie zrobi lepiej. Przez dwadzieścia lat coś można było coś wymyślić.

    Od kilku lat rozglądam się za oznakami kryzysu wśród tych małych firm. Patrząc po tym, jak dbają o klienta, to raczej gotów jestem stwierdzić, że im się przelewa. Tak samo przecież było w pizzerii, gdzie przyszło mi pracować, a która przestała istnieć po kilku miesiącach. Ludzie tam nie potrafili zrozumieć, że klient ma święte prawo zamówić dwa talerze i dwa komplety sztućców do jednej dużej pizzy. A ci nawet nie potrafili się uśmiechnąć, tylko na zapleczu go wyklinali.

    To jest żałosne drodzy Państwo, trzeba to wprost powiedzieć. Pan z pasmanterii się nie wykazał. Nie ma prawa zabraniać spisywania cen, choćby Ewa była z konkurencji. Choćby dlatego,że wszystkie ceny można poznać robiąc małą ankietę na ulicy przed wejściem do sklepu. Oczywiście właściciel może czuć się panem i władcą swojego terenu, ale czy daleko tak zajedzie? Czy końcowy bilans zysków i strat (jakich JEGO strat?) będzie korzystny? Nie sądzę.

    Ilu z nas planowało zakupy dopiero po poznaniu cen w kilku sklepach? I dlaczego często bardzo drogie sklepy mają dużo klientów? Może dlatego, że od drogiego sklepu oczekuje się wysokiego poziomu obsługi i porządku (a nie tylko większego asortymentu), który dawałby satysfakcję i uzasadniał wydanie większej ilości pieniędzy? Najwyraźniej przedsiębiorczym rodakom brakuje ogłady. Zbyt wielu chciałoby się zbyt szybko (kolokwalizując) "nachapać", zbyt mała ich ilość docenia korzyści, jakie przynosi długo budowana, solidna marka. Myślę, że m.in. dlatego mamy w Polsce tak niewielu "kulczyków" a tak wielu bankrutów - i to w obiecujących branżach, gdzie firmy konkurencji kwitną.

    Walka z konkurencją musi mieć swoje granice.
    "Może to i wróg, ale swój".

    To się rozpisałem. A mógłbym więcej. Po prostu patrzę i oczom nie wierzę. Czy to wszystko widać tylko z boku?...

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie są dwie pasmanterie w tej obok mnie jest bardzo miła pani natomiast do tej drugiej chodzę jak naprawdę muszę bo obsługa do niczego mimo że towaru więcej pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Z takim podejściem ten Pan już długo swojego interesu strzegł nie będzie.
    A frywolitki pięknie Ci wychodzą!

    OdpowiedzUsuń
  11. Πόση υπομονή και επιδεξιότητα έχεις για να φτιάχνεις αυτά τα έργα τέχνης!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Serwetka i motylek - piękne. Wspaniały prezent. Serdecznie pozdrawiam. Jola

    OdpowiedzUsuń
  13. Nigdy się z taka sytuacja u nas nie spotkałam, ale faktem jest, że niezbyt wygodnie się z pasmanterii korzysta. Chodzi mi o to, że najpierw jest lada, potem pani a potem dłuuugo, dłuuugo nic i pod ściana półki z ciekawymi dla nas rzeczami (mówię o odległości ok 2 metry). Przynajmniej tak jest u nas w mieście, nie wiem jak w Poznaniu. O kazda rzecz trzeba prosić i czekać az pani poda. Nie wiem jak ktoś, ale je jestem niesamowicie skrępowana jak np pani podała mi 3 różne wstążki i żadna nie przypadnie mi do gustu :) albo nagle zapragnę np cekinów i znowu pani musi podać. Nie byłoby problemów gdyby te półki były nieco bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam. Zapraszam po wyróżnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Very very beautiful creations!!You are so talented!!!I love them!!!Kisses!!!
    Sophie from Greece!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Za anielską cierpliwość do frywolitek - Zapraszam do mnie po wyróżnienie:)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Skoro jesteś z Poznania, to polecam przejażdżkę na Górczyn, za wiaduktem, za WGO (Wielkopolska Giełda Odzieżowa) w niepozornym budynku barako-podobnym znajduje się hurtownia pasmanteryjna "U Stefana" - miła obsługa, a ilości hurtowe nie są "powalające" i można się tam ze spokojem zaopatrywać - do ceny doliczają wtedy vat i małą marżę, ale wydaje mi się, że warto.

    OdpowiedzUsuń
  18. W Poznaniu jest też całkiem tania pasmanteria na os. Chrobrego, bardzo niepozorna, wygląda jak magazyn, ale właściciel jest chyba najbardziej kompetentnym sprzedawcą, jakiego spotkałam.
    A czego nie lubię? Tak, jak dziewczyny już pisały, lada, a za ladą sprzedawca. O ile rozumiem, że drobiazgi (igły, guziki) można tak chronić przed kradzieżą, to już przy włóczkach nie ma to sensu. Dlatego, jeśli już coś kupuję w stacjonarnej pasmanterii, to jadę do fastrygi, mimo, że mam daleko i są remonty w centrum.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja tak robię, oglądam w pasmanterii, a kupuję w sklepach internetowych.
    Bardzo często można kupić dużo taniej nawet jak doliczy się transport.
    Ja kupiłam nawet w jednym sklepie internetowym 3 motki kordonka i okazało się że nici nie nadawały się do frywolitki. Pani powiedziała że mogę 2 odesłać, zrobiłam to i zwrócono mi pieniądze.
    Efa ładne frywolitki, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...