Dzisiaj post mało robótkowy - chyba, że obiad można podciągnąć pod hand made :) Nadejście jesieni zawsze wiąże się dla mnie ze znaczącym obniżeniem nastroju, a już na pewno brakiem weny. O, na przykład w tym tygodniu zaczęłam robić sweter na drutach, raz nie wyszedł - sprułam, drugi raz - znowu sprułam, trzeci raz już mi się nie chce - robótka poszła w kąt...
Potem zaczęłam frywolitkę, od dawna planowałam zrobienie duuużej serwety. Wysupłałam więc dwa okrążenia i stwierdziłam, że albo nitka jest zbyt gruba, albo wzór mi nie odpowiada - jeszcze nie wiem, co z tym fantem zrobić. W efekcie, po tygodniu, żadna robótka nie została skończona, a do nowych rzeczy jakoś nie mam głowy - szczególnie, że w pokoju, w którym trzymam włóczki, urządziliśmy z Maćkiem miejsce zbrodni :-D
Cały pokój oklejony jest taśmą samoprzylepną i folią - prawie jak w "Dexterze". A z naszego mieszkania dobywają się dźwięki cięcia i szlifowania. Ale tylko w godzinach między 9 a 16, żeby sąsiadom nie przeszkadzać. Istna stolarnia, choć na razie zajmujemy się tylko sklejką. Zresztą, obiecałam Wam kiedyś zdjęcia tych naszych prac stolarskich, ale do teraz nie wiem, czy mogę je zamieścić na blogu, więc wrzucam tylko link do Wydawnictwa, dla którego, na podstawie projektu Katarzyny Taube, zrobiliśmy stół, powierzchnie ekspozycyjne, biurka, regał na książki, a poza tym także drzwi przesuwne i blat w kuchni:
Teraz robimy dla nich również renowację krzeseł drewnianych - i muszę skromnie przyznać, że bardzo fajnie to wychodzi :)
I tak, łagodnie przeszłam od niepowodzeń w robótkach do stołów ze sklejki. Nie o tym jednak planowałam napisać. Moim celem były GRZYBY. Od zawsze uwielbiałam je zbierać. Podgrzybki, maślaki, prawdziwki, koźlaki, kurki i przede wszystkim kanie! Sowy są boooskie - mąka+sól+sowa+margaryna+patelnia, to najlepsze połączenie! W tym roku, na razie byliśmy dwa razy na grzybach - za pierwszym razem pozbieraliśmy całkiem duży koszyk, ale czubajek nie było, natomiast drugi raz byliśmy w ostatni poniedziałek i zgarnęliśmy kilka sów :) Obiad był genialny! W trakcie delektowania się pysznym daniem, trafiłam przez przypadek na serię artykułów, zamieszczonych w popularnych serwisach, o ludziach, którzy zatruli się lub zmarli na skutek zjedzenia "trujaka". Ufff - dotarłam w końcu do sedna mojego dzisiejszego bazgrania.
JAK TO MOŻLIWE, że ludzie mylą kanie z muchomorem sromotnikowym?
Dlaczego ludzie zbierają grzyby, których nie znają?
Kolejna sprawa, którą zauważyłam, to nagonka w mediach, żeby grzybów wcale nie zbierać, bo po pierwsze trudno rozpoznać jadalne (?), po drugie grzyby nie mają żadnej wartości odżywczej (?), a po trzecie - przecież w innych krajach UE, grzybobranie nie jest popularne.
Co Wy sądzicie o zbieraniu i jedzeniu grzybów? Czy stoicie po tej samej stronie co mój Dziadek, który grzybów leśnych nie tknie, bo uważa że się zatruje, czy wręcz przeciwnie - zbieracie - jeśli tak, to jakie i w jaki sposób je przygotowujecie?
Ja zbieram tylko te, które znam - prawie wszystkie z rurkami, a z blaszkowych tylko sowy i kurki. A jak przyrządzam? Na przykład tak:
Mój przepis:
Naleśniki: 1,5 szklanki mleka+3 jajka+1,25 szklanki mąki+szczypta soli+łyżeczka cukru+3 łyżki oleju. Zmiksować wszystko i zostawić na 30 min. Usmażyć naleśniki (bez tłuszczu na patelni).
Farsz: cebulę usmażyć na margarynie, dodać grzyby leśne - umyte (nie moczone w wodzie!) i pokrojone w plasterki. Smażyć (nie dusić-chyba, że ktoś lubi ślimaki :)) ok. 20 minut bez przykrycia. Na końcu dodać sól i pieprz do smaku.
Na każdy naleśnik nakładać łyżkę farszu, a na to około łyżeczkę startego sera żółtego. Następnie złożyć naleśnik, obtoczyć w jajku i bułce tartej. Smażyć na oleju :)
Naleśniki: 1,5 szklanki mleka+3 jajka+1,25 szklanki mąki+szczypta soli+łyżeczka cukru+3 łyżki oleju. Zmiksować wszystko i zostawić na 30 min. Usmażyć naleśniki (bez tłuszczu na patelni).
Farsz: cebulę usmażyć na margarynie, dodać grzyby leśne - umyte (nie moczone w wodzie!) i pokrojone w plasterki. Smażyć (nie dusić-chyba, że ktoś lubi ślimaki :)) ok. 20 minut bez przykrycia. Na końcu dodać sól i pieprz do smaku.
Na każdy naleśnik nakładać łyżkę farszu, a na to około łyżeczkę startego sera żółtego. Następnie złożyć naleśnik, obtoczyć w jajku i bułce tartej. Smażyć na oleju :)
A grzybki zbieram tu (Poznań Naramowice):
Życzę Ci, aby wena do Ciebie powróciła ;D Grzyby bardzo kocham przechadzki po lesie w poszukiwaniu grzybów ;) jednak przyznam się, że ja tylko zbieram podgrzybki, maślaki i zajączki reszty nie znam, a już na pewno w moim koszyku nie pojawi się żaden grzyb blaszkowaty unikam ich ;) pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam zbierać grzyby i je jeść.
OdpowiedzUsuńMmmm, usmażone na masełku z cebulką, mniam.
A Ty wiesz, że w Naramowicach mam rodzinkę?
Pozdrawiam. Ola.
Dziękuję za przydatne rady, na pewno postaram się z nich wkrótce skorzystać. :)
OdpowiedzUsuńTaka już jestem, że wszystkim szybko się martwię. :)
Ja uwielbiam zbierać grzyby, u nas najwięcej jest podgrzybków ale prawdziwki, kozaki, osaki, maślaki, kurki także są:) W tym roku tylko suszyłam, bo największe zapotrzebowanie jest u mnie na takie grzybki a sezon był krótki.
OdpowiedzUsuńA takie grzyby w naleśnikach, przyrządzone jak opisałaś to nasz przysmak:)
Pozdrawiam:)
Ja za to lubię spacerować po lesie, zbierać grzyby, chociaż często jakoś się zdarza, że je omijam i trzeba mi palcem pokazać gdzie rośnie - to wtedy wyrwę :) Ale jeść nie lubię, pozostawiam tą przyjemnosć reszcie rodzinki :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam grzybobrania, w lesie czuję się "jak ryba w wodzie". Kocham las. W tym roku udało mi się odwiedzić las kila razy. Co zbieram? Zbieram; prawdziwki, podgrzybki, kozaki, maślaki, kanie, kurki , zielone gąski, opieńki i coś pewnie jeszcze..... Uwielbiam maślaki w maśle, a i kanie też pojadam. Brak możliwości twórczych minie. Czy masz jej brak? Wciąż działasz twórczo i za to Cię podziwiam . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam,dziekuje za miły komentarzyk u mnie na blogu :)Ja też zbieram grzyby te,które znam.Sowy tzw.kanie,gąski zielone i siwe oraz koźlaczki,maślaczki, podgrzybki,prawdziwki,Natomiast tych na które nie jestem pewna to nie tykam ich :)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajny sposób na podanie grzybów. Cudne fotki. Podziwiam Cię za te meble. Jak tylko będziesz mogła to pokazuj.
OdpowiedzUsuńFajne klimaty u Ciebie. Wena raz jest, raz jej nie ma - nie tylko w "proste jak drut". Z przepisu skorzystam i zapraszam do siebie na zapiekankę z dyni i ziemniaków. Serdecznie pozdrawiam, będę tu częściej zaglądać. Jola
OdpowiedzUsuńU mnie robótkowo podobnie jak u Ciebie! Grzyby lubię jeść nie zbierać!!! Ufam całkowicie tym , którzy je zbieraja! Jak mi sie wygląd grzyba nie podoba to wyrzucam i juz. U nas cieńko z grzybami w tym roku! Małzonek ze złosci kupił w sobotę koszyczek podgrzybków i ususzył, bedą chociaz na jakąs zupkę!! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCo do grzybów mam takie samo zdanie, lubię zbierać i jeść:))
OdpowiedzUsuńSuper przepis na krokieciki z grzybkami mniam mniam:)))
Pozdrawiam!!
Piękne zdjęcia:) Pozdrawiam październikowo, dziękuję za odwiedziny:)
OdpowiedzUsuń