Łącznie 24 godziny spędziłam w poniedziałek i we wtorek przy stoisku kawiarni Eurocafe w Galerii MM. Sama Eurocafe jest kawiarnią artystyczną i oferuje różne darmowe atrakcje, takie jak na przykład koncerty operetkowe (cały harmonogram znajduje się na fanpage'u). Jeśli jesteście z Poznania, albo będziecie w pobliżu, to warto się tam wybrać :)
Wracając do mojego stoiska - muszę przyznać, że było to bardzo ciekawe doświadczenie. Poznałam wiele fajnych osób. Generalnie do stoiska podchodziły w dużej części starsze osoby, które zachwycały się pracami, rozpoczynały rozmowę na temat rękodzieła i życia (:-P), ale niestety odchodziły od stoiska nie dokonując zakupów. Ich przeciwieństwo stanowiły osoby młode, które z kolei mało mówiły, praktycznie nie były zainteresowane tym, "jak to jest zrobione", ale za to chętnie kupowały. W ten sposób sprzedało się kilkanaście gwiazdek, aniołki z masy solnej, bransoletka i naszyjnik.
Sprzedaż była średnia z oczywistych przyczyn, o których wspominali nawet klienci - za wcześnie (po 15 grudnia więcej rzeczy by się sprzedało), za krótko trwający kiermasz (tylko 2 dni - wiele osób potrzebuje więcej czasu na przemyślenie zakupów), dni powszednie (w weekend byłoby lepiej). Na szczęście moje prace zostaną na stoisku i będą sprzedawane przez Panie z kawiarni, aż do świąt :)
Dzięki temu, że wzięłam udział w kiermaszu zyskałam klientów chętnych kupować moje prace przez Internet, a także cenny kontakt z kawiarnią, z którą mam nadzieję na współpracę w przyszłości.
No i tyle.
Mam do Was małe pytanie - gdybyście mieli/miały okazję uczyć się na żywo rękodzieła, jaką technikę byście wybrali/ły?
Frywolikę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńAleż wspaniałe stoisko!!! Ale wiesz u nas jest to samo, ludzie narzekają, że na wsi nie ma rozrywek, a jak biblioteka gminna zorganizowała kiermasz świąteczny w zeszłym roku to uciekali od nas jakbyśmy byli trędowaci, tylko młodzi co nieco kupili, starsi nie zaglądali wcale, a średnie towarzystwo tylko krytykowało!!!! Ale życzę Ci większych sukcesów!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Co do krytyki - to zdarzyło mi się w poniedziałek, że jakiś facet wykrzykiwał na całą galerię, że moje prace są na pewno produkcji chińskiej (!?), a ja siedziałam w tym czasie obok stoiska i robiłam dzwoneczki szydełkowe.
UsuńŚliczne prace wystawiłaś,gratuluje sprzedaży ,niech interes się rozkręci-:)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie uczyłabym się frywolitki.Pozdrawiam
Dziękuję!
UsuńA mi się marzy opanowanie sutaszu ;) Na razie tylko podziwiam kolczyki wykonane w tej technice, ale jak bym miała możliwość, to z wielką chęcią na żywo bym podpatrzyła jakąś "sutażystkę" ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie planuję poćwiczyć sobie sutasz - tylko muszę sznurki kupić :)
UsuńW sumie warto było brać udział w takich targach, bo trochę sprzedałaś swoich pięknych prac, trochę do świąt jeszcze sprzeda się, ale najważniejsze, że nawiązałaś kontakty i masz szanse na rozwijanie się i sprzedaż swoich dzieł i dziełek:)
OdpowiedzUsuńGdybym miała uczyć się na żywo to oczywiście frywolitki.
Pozdrawiam.
Warto, warto! Nie tylko w celu sprzedaży ale też, żeby usłyszeć komplementy na temat własnych prac - to bardzo podbudowuje :-) Pozdrawiam
UsuńWiem, że bardzo wiele serca i pracy włożyłaś w swe dzieła. Myślę, że sprzedaż będzie większa. Poznanie nowych osób zainteresowanych tworzeniem jest niezwykle budującym doświadczeniem. Gdybym mogła chętnie uczyłabym się frywolitki. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Z tym sercem wkładanym w tworzenie to fakt - potem trudno mi się rozstać z moją pracą. Pozdrawiam
UsuńDobrze, że spróbowałaś. Z takimi publicznymi "warsztatami" jest duży kłopot.
OdpowiedzUsuńDo nauki rękodzieła potrzeba pewnej intymności... wiem coś o tym, prowadzącemu też jest łatwiej.
Nauka rękodzieła nie miała tam rzeczywiście szans - to raczej był mały pokaz, Niektórzy ludzie brali sobie nawet krzesełka, siadali obok mnie i obserwowali, ale wiem, że w ten sposób nikt nie nauczy się robótek.
UsuńSuper kramik .I jaka cudna rękodzielniczka ,
OdpowiedzUsuńjeśli o mnie chodzi to chyba frywolitki .
pozdrawiam serdecznie
Dziękuję :)
UsuńMarzę,żeby nauczyć się wikliny papierowej, ale wciąż coś innego mi wpada w ręce,albo mi się nic nie chce!!! Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńO ja też! Już nawet spróbowałam, ale wyszło mi tak krzywe, że od razu trafiło do kosza ;-P
UsuńEfo, osobom starszym emerytury nie zawsze wystarczają na leki, więc chociaż sobie popatrzyły na Twoje dzieła. Coraz bardziej widać biedę, pomimo okresu przedświątecznego, mało kto robi zakupy nieżywnościowe.
OdpowiedzUsuńTo jest racja, że osobom starszym często nawet na leki brakuje pieniędzy. Tutaj jednak chyba bardziej chodzi o to, że dużo emerytów samodzielnie zajmuje się robótkami i może sobie podobne rzeczy zrobić w domu. Starałam się takim osobom doradzić jak mogą wykonać rzecz, która im się spodobała :)
UsuńNajważniejsze, że jesteś zadowolona:) Stoisko wygląda świetnie, a kontakty zawsze się przedadzą:)
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna - chciałabym się nauczyć frywolitki:)
Dziękuję!
UsuńPięknie wygląda Twój kramik:)) Wiem jak to jest kiermaszowo ale zaczęłam patrzeć na to troszkę inaczej:)) Cenne są kontakty na nich można wiele zbudować w przyszłości a patrzenie tylko przez zarobek odbiera całą frajdę:)) Mam pokaźny stryszek i jak na razie dużo na nim miejsca na wszystko co robię, potrzebuję i nie sprzedałam;)
OdpowiedzUsuńJa to chyba utknęłabym w glinie albo wikline - bardzo chce mi się ostatnio czegoś przyziemnego:))
Dlatego właśnie nie skupiałam się na sprzedaży, a raczej na pokazaniu ludziom mojej pasji, tego jak w praktyce wygląda wykonanie przedmiotów szydełkiem czy czółenkiem oraz na rozmowie o rękodziele, gdzie podpowiadałam jak wykonać różne przedmioty samodzielnie. Te rozmowy były bardzo ciekawe, bo wiele razy sama mogłam się czegoś nowego dowiedzieć od innych :)
UsuńGlina - to by mnie chyba też mogło zainteresować (nie tylko jako geologa) :) Pozdrawiam
A mi nie udało się dojechać czego bardzo żałuję. A to z takiego powodu, że miałam po pracy wizyty u lekarzy zaplanowane już w sierpniu;/ I tak wyszło. A szkoda gadać po prostu. Szkoda bo bardzo żałuję:(
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się! Wiem jak to jest z wizytami u lekarzy, na które się długo czeka, kolejne byś miała pewnie dopiero za 3 msc (jak byłam w Szczecinie w maju, zapisy do kardiologa były dopiero na marzec przyszłego roku (!?)).
UsuńDo patologa zwykle jest dużo krócej, więc nie wszędzie jest tak źle.
UsuńStrasznie fajny taki kiermasz:) Gdybym mogła się na żywo uczyć rękodzieła, to by było to np. wyplatanie. Chciałabym również nauczyć się prząść własną włóczkę.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!:)
Kołowrotek i samodzielne przędzenie - też mi się to marzy już od dawna :) Pozdrawiam
UsuńTeż frywolitkę....ale myślę,że wiele technik mogłoby przynieść mi przyjemność :) Gdybym miała tylko taką możliwość pewnie nie wychodziłabym z kursów rękodzielniczych:)
OdpowiedzUsuńW moim wypadku chyba też by tak było :) Pozdrawiam
UsuńSuper taki kiermasz. A faktycznie kontakty - bezcenne. Na drutach bardzo chciałabym się nauczyć:)
OdpowiedzUsuńDzięki! Ja na drutach nie umiem jeszcze ażurów - ale nauka jest w planie :) Pozdrawiam
UsuńZ chęcią nauczyłabym się robić serwety na drutach pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńTakie serwety są bardzo efektowne - też chciałabym kiedyś sama je robić :) Pozdrawiam
UsuńSuper. Fajne są takie kiermasze. Zazdroszczę Ci,że Ci sie tak udało. Ja dziś i wczoraj byłam na kiermaszu w szkole, ale to takie miejsce gdzie nikt nie przychodzi po to żeby kupować takie rzeczy. Kilka rzeczy sprzedałam, ale ogólnie kiepsko. Wikliny papierowej bym się chciała nauczyć tak perfekt, choć wydaje mi się, że jestem wstanie sie sama nauczyć wszystkiego, ale lepiej jak ktoś pokaże. Moim koszykom daleko do ideału. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń