Street Art czyli sztuka tworzona w miejscu publicznym, na ulicy. Mimo swojej przeszłości związanej z graffiti i muralami, staje się coraz modniejsza wśród rękodzielników. Ludzie zafascynowani mocą szydełka, drutów, rąk i włóczki, tworzą ubrania dla hydrantów, obszydełkowują drzewa oraz nadają nowy charakter pomnikom i rzeźbom.
W 2005 roku pewna amerykanka Magda Sayeg prowadząca sklepik, wpadła na pomysł obszydełkowania klamki do drzwi. Ten projekt został bardzo ciepło przyjęty przez klientów sklepu, więc Magda zdecydowała, że potraktuje włóczką także znak stojący przed sklepem. Szydełkowy strój znaku stop stał się hitem w mieście. Ludzie zatrzymywali się przed nim i robili sobie pamiątkowe zdjęcia. W związku z taką popularnością znaku, Magda Sayeg zebrała swoje dziergające koleżanki i wszystkie razem zaczęły ozdabiać inne znaki drogowe. Dzięki temu, wkrótce rękodzielniczka otrzymała zamówienie sponsorowane przez Vodka Absolut od Galerii z Meksyku, na wykonanie szydełkowego ubrania dla miejskiego autobusu.
Autobus obszydełkowany przez Magdę Sayeg źródło zdjęcia |
Ten autobus został symbolem nowego ruchu o nazwie "Yarn Bombing" - bombardowanie włóczką (inne nazwy to yarn storming, urban knitting, graffiti kiniting itd.). Ruch ten stał się bardzo popularny na całym świecie (na podstawie: 1, 2). A sama Magda Sayeg jest teraz znaną artystką, tworzącą dzieła zamawiane przez różnych inwestorów.
Yarn Bomberzy ubierają we włóczkę wszystko. Od drzew, rzeźb, schodów, aż po czołgi, czy koparki. W Internecie można znaleźć mnóstwo zdjęć związanych z tym rodzajem sztuki. Ja wybrałam kilka przykładowych:
Autorzy: Lorna i Jill Watt, San Mateo, Kalifornia (źródło zdjęcia) |
Autor: Sarah Rudder (źródło zdjęcia) |
Szydełkowy czołg, Kopenhaga (źródło zdjęcia) |
Autorzy: Lorna i Jill Watt. Kwiecień 2014, San Francisco (źródło zdjęcia) Więcej zdjęć Lorny i Jilla znajduje się na ich Instagramie: knitsforlife |
Ace-age Mammals, Jukon (źródło zdjęcia) |
Schody przed Katedrą w Helsinkach (źródło zdjęcia) |
Ciekawe prace tworzy Agata Oleksiak znana jako Olek. Jest to Polka mieszkająca w Stanach. Jej dzieła możecie znaleźć także tutaj -artsy.net/artist/olek
Autorka: Olek (Agata Oleksiak), Nowy York (źródło zdjęcia) |
Autorka: Olek (Agata Oleksiak), Wall Street, USA (źródło zdjęcia) |
Wykorzystanie włóczki w upiększaniu przestrzeni publicznej staje się popularne także w Polsce. W wielu miastach tworzą się grupy osób zainteresowanych tym rodzajem sztuki (np. Saskie trykoty). Organizowane są Festiwale Sztuki Ulicznej między innymi w Katowicach czy Warszawie, podczas których powstają również dzieła z włóczki (np. wykonane przez Agatę Oleksiak różowe sweterki dla koparek). W programach różnych imprez pojawiają się zabawy związane z tworzeniem dzianiny w skali makro. Taką formę aktywności w zeszłym roku zorganizowała np. Bryzeida (blog druterele). Podczas gliwickiej ArtNocy zmotywowała ona wiele osób do stworzenia mostu z włóczki:
źródło zdjęcia |
Instalacje z włóczki są łatwe do usunięcia, nie niszczą przestrzeni miejskiej, nie są aktami wandalizmu (jak np. większość rysunków na murach), choć nie są legalne (ale za to mało intensywnie ścigane). Yarn Bombing ożywia miasto i poprzez analogię do kocy i dywanów, nadaje mu bardziej "domowy" charakter, a przy okazji wywołuje uśmiech i pozytywne odczucia. Akcje ozdabiania włóczką są też fajną zabawą, mobilizują ludzi do współpracy i wspólnego spędzania czasu. Generalnie - same plusy (choć wiem, że wiele osób będzie się zastanawiało nad użytkową stroną yarn bombingu... ale w końcu z założenia jest to sztuka, a sztuka nie musi być praktyczna i użytkowa).
Mnie już ręce świerzbią, żeby obszydełkować najbliższe drzewo w okolicy ;)
A co Wy sądzicie o yarn bombingu?
Bardzo ciekawy temat. Choć moja pragmatyczna dusza za każdym razem, gdy patrzę na takie szydełkowe dzieło, skręca się bólu że takie cudności zaraz zmokną, zabrudzą się...
OdpowiedzUsuńW Łodzi też było takie dzieło. Stojąca na terenie Manufaktury ciuchcia dostała szydełkowe wdzianko.
Widziałam na żywo - piękne!
http://srebrnaagrafka.pl/artykuly/stoi-na-stacji-lokomotywa-czyli-ciuchcia-w-nowej-szydelkowej-odslonie
Uff a już myślałam że tylko ja tak mam,że zmoknie że się pobrudzi...
UsuńTemat ciekawy i chętnie przeczytałam, ale włóczkę wolę wykorzystywać w bardziej praktyczny sposób:)
Pozdrawiam serdecznie
Witam. Ja też przede wszystkim lubię dziergadełka użytkowe, maja dla mnie większą wartość ale nie umniejszam zasług osób które stworzyły to co widzimy na powyższych fotkach. Może zrobili to z potrzeby serca ? Powiem wam że najbardziej rozbawił mnie pokrowiec na czołg w fantastycznie maskującym różu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo podobają mi się te ubranka , ale przeraża mnie ile czasu potrzeba na zrobienie takiego "dzieła" , a przecież to się zniszczy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietne i pomysłowe, jeszcze nie spotkałam się z takimi dziełami, a szkoda, ale dzięki Tobie poznałam trochę nowych informacji na ten temat :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł :-) Ciekawe, wydziergane i na dodatek szybko można zdjąć... spruć :-) A do tego wszystko od razu pięknieje :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Hahahaha , ale rewelacja ! Ile pracy i czasu to wszystko musiało zająć :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńooo rany tyle włóczki ! no nie na marne ... bo serce się raduje i oko się cieszy , ale mimo wszystko nie jest to użytkowe tak namacalnie i praktycznie. mogę ubrać kubek i mieć cieplejszą herbatkę ,ale hmmm sweterek dla koparki ? ot ...sztuka :) :)
OdpowiedzUsuńEfekt super! Ale moim zdaniem to marnowanie włóczki.
OdpowiedzUsuńWow! Ale fajne prace :) Super to wszystko wygląda! Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńYarn bombing to dla mnie taki wyszukany rodzaj sztuki. No cóż, czegóż się nie robi jeśli to jest nazwane sztuką? Takie dzierganie na ulicy musi być fajnym doświadczeniem. Ja bym chętnie podziergała wspólnie, ale sweterek dla drzewka, ubranko dla jakiejś zmyślnej rzeźby zrobiłabym rozpinane. Pewnie wtedy niektórym emocje by opadły, że szkoda włóczki, szkoda drzewa itp. a sztuka pozostałaby sztuką. Pozdrawiam wszystkie rękodzielniczki, te za i te przeciw:))
OdpowiedzUsuńFajnie to wygląda. Najbardziej podobają mi się ławki :)
OdpowiedzUsuńAle sama chyba bym się raczej nie wzięła za tą sztukę.
Pozdrawiam
Wygląda rewelacyjnie. Aż mam ochotę obszydełkować jakąś ławkę w parku albo przystanku :)
OdpowiedzUsuńTrochę to sztuka dla sztuki, ale robi wrażenie
OdpowiedzUsuń